Tuesday, November 5, 2024
HomeIga SwiatekAryna Sabalenka uciszyła Nowy Jork! Czyste szaleństwo w finale US Open

Aryna Sabalenka uciszyła Nowy Jork! Czyste szaleństwo w finale US Open

Co za widowisko w Nowym Jorku, to był mecz godny finału US Open! Widownia stała murem za Jessicą Pegulą i nie życzyła sukcesu Arynie Sabalence. Gdy ta popełniała błędy, na stadionie podnosiła się wrzawa. Pomimo heroicznych zrywów ze strony Amerykanki to Sabalenka ostatecznie uciszyła trybuny i sięgnęła po swój trzeci wielkoszlemowy tytuł, wygrywając 7:5, 7:5! Zobacz najlepsze akcje tego fantastycznego finału.

Po dwóch tygodniach tenisowych zmagań w Nowym Jorku przyszedł czas na danie główne, czyli finał rywalizacji kobiet. Polscy kibice na pewno liczyli, że zobaczymy w nim Igę Świątek, jednak w meczu o tytuł ostatecznie na kort wyszła pogromczyni Polki. Jessica Pegula miała zmierzyć się z Aryną Sabalenką w starciu dwóch najlepszych tenisistek końcówki lata na światowych kortach.

Wystarczy przypomnieć, że Jessica Pegula kilka tygodni temu wygrała turniej rangi 1000 w Toronto, a potem dotarła do finału także w Cincinnati, gdzie przegrała z… Aryną Sabalenką. Dla obu pań ostatnie dni to pasmo wielkich zwycięstw, ale tylko jedna z nich mogła być zadowolona po sobotnim finale.

Za faworytkę uważać się mogła Sabalenka, która przecież ma już na koncie dwa tytuły mistrzyni wielkoszlemowej, a do tego wystąpiła w nowojorskim finale także przed rokiem. Mistrzyni Australian Open wróciła do najlepszej dyspozycji po zrezygnowaniu z gry w igrzyskach olimpijskich i narzuca presję na Igę Świątek, chcąc pokazać, że zależy jej na powrocie na pierwsze miejsce w rankingu.

Na korzyść Peguli przemawiało jednak to, co dzieje się poza kortem. Ciasno wypełnione trybuny przy korcie imienia Arthura Ashe’a stały murem za Amerykanką, co nie mogło dziwić. Widzowie w Nowym Jorku czekali na swoją rodaczkę w meczu o tytuł od czasów sukcesów Sereny Williams.

I to wsparcie mogło okazać się kluczowe dla Peguli, która niespodziewanie jako pierwsza zadała rywalce cios. Po dwóch niezwykle wyrównanych gemach i tenisie na najwyższym poziomie to niżej notowana z zawodniczek jako pierwsza zmusiła przeciwniczkę do błędu. 30-latka prowadziła 2:1 z przewagą przełamania.

Co ciekawe, mecz finałowy był rozgrywany pod dachem. W Nowym Jorku padał deszcz, na co liczyli rzekomo trenerzy Peguli. Według informacji podanych przez ESPN mieli oni nadzieję, że mecz odbędzie się pod dachem, bo ma to duży wpływ na obraz gry. Zazwyczaj spotkania w takich warunkach odbywają się przy nieco wolniejszych wymianach, co ma dawać większe szanse tej, która uderza słabiej.

I choć to ona zadała pierwszy cios, Amerykanka nie nacieszyła się prowadzeniem długo. Przełamanie najwyraźniej zabolało Arynę Sabalenkę, która odpowiedziała na nie w najlepszy możliwy sposób. Wygrała dwa gemy z rzędu i pokazała, że nie zamierza pozwolić na niespodziankę w pierwszym secie. A potem… rozpoczęło się istne szaleństwo.

Sabalenka prowadziła już 5:2 i wydawało się, że nic nie odbierze jej zwycięstwa w pierwszym secie. I nagle Jessica Pegula w wielkim stylu zaczęła odrabiać straty! Amerykanka wygrała trzy gemy z rzędu, a potem była bliska ponownego przełamania Sabalenki. Wsparcie z trybun niosło ją do coraz lepszej gry, zresztą sama zachęcała do tego kibiców, choć przecież nie kojarzymy jej z takimi gestami.

Tenis nie wybacza jednak błędów, choćby tych chwilowych. Wystarczył jeden słabszy gem serwisowy, by Sabalenka wypracowała sobie aż cztery szanse na wygranie seta. Ostatecznie, po znacznym obniżeniu poziomu przez Amerykankę, udało jej się wygrać pierwszą partię 7:5, bez konieczności gry w tie-breaku.

Ogólny poziom finału był naprawdę wysoki, co mogło cieszyć kibiców oglądających spotkanie na trybunach. Ci jednak, jak to zwykle bywa w finałach w Nowym Jorku, nie potrafili odpowiednio się zachować i momentami głośno fetowali błędy popełniane przez Sabalenkę. Ta potrafiła przekuć negatywną energię w lepszą grę, dzięki czemu była o krok bliżej trofeum.

I o ile pierwszy set stał na wyrównanym poziomie, o tyle druga partia na początku wyglądała zupełnie inaczej. Pegula wyglądała na nieco podłamaną końcówką seta i jakby przestała wierzyć w to, że jest w stanie sięgnąć po trofeum. A Sabalenka nie zatrzymywała się choćby na moment.

Błyskawicznie udało jej się przełamać rywalkę i po zaledwie kilku minutach drugiej partii prowadziła 3:0. Ale to nie był koniec emocji w sobotnim finale! Jessica Pegula jeszcze raz wyszła z ogromnych tarapatów, przełamując Sabalenkę i wracając do gry, doprowadzając do wyniku 3:3. Wykorzystała przy tym zagranie, które wcześniej było najgroźniejszą bronią rywalki, czyli drop shot.

A potem udało jej się przełamać Sabalenkę po raz kolejny! Aż trudno uwierzyć było w to, co działo się na korcie imienia Arthura Ashe’a. Jeszcze parę minut temu wiceliderka rankingu była o jeden punkt od tego, by prowadzić 4:0. Pegula utrzymała podanie, a potem sama odpowiedziała dwoma przełamaniami z rzędu! Ten finał nie przestawał nas zaskakiwać, a losy zwycięstwa wciąż były otwarte.

30-latka rozgrywała niemal perfekcyjny drugi set. Radziła sobie fenomenalnie i już wydawało się, że za moment doprowadzi do wyrównania. Pegula wygrała pięć gemów z rzędu, ale pomyliła się w tym najważniejszym, który mógł zapewnić jej wygranie seta. Sabalenka przebudziła się i przełamała Amerykankę po raz kolejny. A potem powtórzyła scenariusz z pierwszego seta!

Przy serwisie Peguli ponownie Sabalenka zdołała wywalczyć bezcenne przełamanie, pozbawiając rywalkę szansy na tie-breaka. W ten sposób wygrała 7:5, 7:5 i zdobyła swój trzeci tytuł wielkoszlemowy!

RELATED ARTICLES

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here

Most Popular

Recent Comments