Z zaledwie sześcioma medalami Rzym opuścili kilka dni temu polscy lekkoatleci. Na mistrzostwa Europy reprezentacja pojechała w składzie liczącym prawie stu sportowców, ale jak widać nie przyczyniło się to do wywalczenia sporej liczby krążków. Niedosytu nie ukrywa wiceprezes PZLA, Sebastian Chmara. Działacz żałuje między innymi tego, że do pełni formy nie wróciła jeszcze Maria Andrejczyk. A do igrzysk pozostało już coraz mniej czasu.
Niedawno zakończone lekkoatletyczne zmagania o prymat na Starym Kontynencie zostaną zapamiętane przez kibiców głównie za sprawą wielu wpadek organizacyjnych. Codziennie dochodziły do nas informacje o protestach. Gospodarze mieli nawet problemy z prostymi rzeczami, takimi jak pistolet dający sygnał do startu. Kuriozalna sytuacja wydarzyła się w biegu na 10 000 metrów kobiet. Zawodniczki w pewnym momencie nie wiedziały, co robić. “Mam nadzieję, że to jest ostatnia impreza mistrzowska we Włoszech” – oznajmiła Interii Ewa Swoboda, która akurat opuściła Wieczne Miasto w miarę dobrym humorze.
Polacy wrócili z ośmioma medalami. W kraju liczono na więcejNasza sprinterka nie zawiodła i wreszcie uplasowała się na podium w czempionacie na otwartym stadionie. Wcześniej jej jedyny medal pochodził ze sztafety 4×100 metrów. W Rzymie nie było łatwo, pierwsze podejście zostało przerwane. Nie zdekoncentrowało to 26-latki, bo wbiegła na metę tuż za triumfatorką, Diną Asher-Smith. W Polsce sukces przyjęto z ogromnym zadowoleniem, ponieważ na tego typu moment nasz kraj czekał równe pięćdziesiąt lat.Jak się później okazało, momentów do radości w kraju nad Wisłą mieliśmy zaledwie sześć. Tyle dokładnie krążków wywalczyła licząca prawie stu sportowców reprezentacja. Oczekiwania były zdecydowanie większe. W Internecie nie brakowało głosów krytyki, zwłaszcza, że zbliżają się igrzyska olimpijskie. Do Wiecznego Miasta wraz z zawodnikami wybrał się chociażby Sebastian Chmara. Wiceprezesa PZLA telewidzowie mogli usłyszeć na antenie TVP Sport w duecie komentatorskim z Przemysławem Babiarzem.Działacz właśnie obszernie podsumował wydarzenie na łamach WP SportoweFakty. Słowa halowego mistrza świata z 1999 roku dają do myślenia. “Wnioski nie są optymistyczne. Poziom większości konkurencji był niesamowicie wysoki, a Europa przed igrzyskami jest bardzo dobrze przygotowana. W naszej ekipie zawiodła młodsza część, dla której mistrzostwa Europy miały być – tą teoretycznie łatwiejszą – okazją do pokazania się” – przekazał.
Narastają obawy o Marię Andrejczyk. Już raz błysnęła na igrzyskachJedna z najważniejszych osób w związku ubolewa między innymi nad występem Marii Andrejczyk. Wspominaliśmy już wyżej, iż coraz mniej dni pozostało do igrzysk, a Polkę przy dobrych wiatrach, gdy nie dokuczają jej problemy ze zdrowiem, stać w nich na naprawdę dobry rezultat. “Widać po niej wyraźnie, że przerwa zostawiła ślad” – zauważył 52-latek.Oszczepniczka w Rzymie co prawda znalazła się w finale, lecz w nim zajęła dziewiąte miejsce. Po raz kolejny w karierze musiała zaciskać zęby. “Na cztery godziny przed startem miałam jeszcze dziesięć igieł w łydce, żeby jak najbardziej uśmierzyć ból. Zrobiłam, co mogłam. Byłam bardzo waleczna, dlatego żałuję, że mi nie wyszło. Czułam, że mogę dalej rzucać, ale też wiedziałam, że w Rzymie nie będzie szczytu formy” – powiedziała sportsmenka w rozmowie z Tomaszem Kalembą.Kibicom pozostaje trzymać kciuki, by w stolicy Francji Maria Andrejczyk skupiła się już tylko i wyłącznie na przerzucaniu rywalek, a nie na tym czy jest w stanie rzucać oszczepem bez dolegliwości bólowych. O tym, że w zawodniczce drzemie ogromny potencjał, pokazują jej sukcesy z przeszłości. 28-latka ma przecież na koncie medal olimpijski, z pandemicznych zmagań w Tokio. Powtórkę weźmiemy w ciemno.
Z zaledwie sześcioma medalami Rzym opuścili kilka dni temu polscy lekkoatleci. Na mistrzostwa Europy reprezentacja pojechała w składzie liczącym prawie stu sportowców, ale jak widać nie przyczyniło się to do wywalczenia sporej liczby krążków. Niedosytu nie ukrywa wiceprezes PZLA, Sebastian Chmara. Działacz żałuje między innymi tego, że do pełni formy nie wróciła jeszcze Maria Andrejczyk. A do igrzysk pozostało już coraz mniej czasu.
Niedawno zakończone lekkoatletyczne zmagania o prymat na Starym Kontynencie zostaną zapamiętane przez kibiców głównie za sprawą wielu wpadek organizacyjnych. Codziennie dochodziły do nas informacje o protestach. Gospodarze mieli nawet problemy z prostymi rzeczami, takimi jak pistolet dający sygnał do startu. Kuriozalna sytuacja wydarzyła się w biegu na 10 000 metrów kobiet. Zawodniczki w pewnym momencie nie wiedziały, co robić. “Mam nadzieję, że to jest ostatnia impreza mistrzowska we Włoszech” – oznajmiła Interii Ewa Swoboda, która akurat opuściła Wieczne Miasto w miarę dobrym humorze.
Polacy wrócili z ośmioma medalami. W kraju liczono na więcejNasza sprinterka nie zawiodła i wreszcie uplasowała się na podium w czempionacie na otwartym stadionie. Wcześniej jej jedyny medal pochodził ze sztafety 4×100 metrów. W Rzymie nie było łatwo, pierwsze podejście zostało przerwane. Nie zdekoncentrowało to 26-latki, bo wbiegła na metę tuż za triumfatorką, Diną Asher-Smith. W Polsce sukces przyjęto z ogromnym zadowoleniem, ponieważ na tego typu moment nasz kraj czekał równe pięćdziesiąt lat.Jak się później okazało, momentów do radości w kraju nad Wisłą mieliśmy zaledwie sześć. Tyle dokładnie krążków wywalczyła licząca prawie stu sportowców reprezentacja. Oczekiwania były zdecydowanie większe. W Internecie nie brakowało głosów krytyki, zwłaszcza, że zbliżają się igrzyska olimpijskie. Do Wiecznego Miasta wraz z zawodnikami wybrał się chociażby Sebastian Chmara. Wiceprezesa PZLA telewidzowie mogli usłyszeć na antenie TVP Sport w duecie komentatorskim z Przemysławem Babiarzem.Działacz właśnie obszernie podsumował wydarzenie na łamach WP SportoweFakty. Słowa halowego mistrza świata z 1999 roku dają do myślenia. “Wnioski nie są optymistyczne. Poziom większości konkurencji był niesamowicie wysoki, a Europa przed igrzyskami jest bardzo dobrze przygotowana. W naszej ekipie zawiodła młodsza część, dla której mistrzostwa Europy miały być – tą teoretycznie łatwiejszą – okazją do pokazania się” – przekazał.
Narastają obawy o Marię Andrejczyk. Już raz błysnęła na igrzyskachJedna z najważniejszych osób w związku ubolewa między innymi nad występem Marii Andrejczyk. Wspominaliśmy już wyżej, iż coraz mniej dni pozostało do igrzysk, a Polkę przy dobrych wiatrach, gdy nie dokuczają jej problemy ze zdrowiem, stać w nich na naprawdę dobry rezultat. “Widać po niej wyraźnie, że przerwa zostawiła ślad” – zauważył 52-latek.Oszczepniczka w Rzymie co prawda znalazła się w finale, lecz w nim zajęła dziewiąte miejsce. Po raz kolejny w karierze musiała zaciskać zęby. “Na cztery godziny przed startem miałam jeszcze dziesięć igieł w łydce, żeby jak najbardziej uśmierzyć ból. Zrobiłam, co mogłam. Byłam bardzo waleczna, dlatego żałuję, że mi nie wyszło. Czułam, że mogę dalej rzucać, ale też wiedziałam, że w Rzymie nie będzie szczytu formy” – powiedziała sportsmenka w rozmowie z Tomaszem Kalembą.Kibicom pozostaje trzymać kciuki, by w stolicy Francji Maria Andrejczyk skupiła się już tylko i wyłącznie na przerzucaniu rywalek, a nie na tym czy jest w stanie rzucać oszczepem bez dolegliwości bólowych. O tym, że w zawodniczce drzemie ogromny potencjał, pokazują jej sukcesy z przeszłości. 28-latka ma przecież na koncie medal olimpijski, z pandemicznych zmagań w Tokio. Powtórkę weźmiemy w ciemno.